Witam, wszystkich w piątek przed świętami Wielkanocnymi :) Postanowiłam wstawić dzisiaj jako rekompensatę za krótkie rozdziały. Dzisiejszy rozdział dedykuję
Annabell której blog zainspirował mnie do tego, aby stworzyć własny. Miłej poczytajki ^^
Wstałam i przeciągnęłam się powoli, był ponury dzień, a co najgorsze szkolny dzień. Ubrałam kapcie i podeszłam do szafy otwierając ją i wyciągając ubrania. Powoli i cicho wychodziłam z pokoju gdy nagle otworzyły się drzwi od pokoju rodziców i wyszedł z nich tata. W związku z tym, iż jestem strasznym pechowcem, gdy próbowałam wrócić do pokoju stanęłam na skrzypiącą deskę i pach tata się obrócił. Wyglądał na zdziwionego, nie dziwię mu się, sama zdziwiła bym się gdybym siebie zobaczyła w takiej sytuacji.
-Co ci się stało?!-zapytał tata dalej zaskoczony
-Ja-ten-no yyy...-jąkałam się
Wtedy sytuacja zmieniła się na gorsze-wyszła mama.
-Co tu się dzieje?! Człowiek po ciężkim dniu w pracy nawet wyspać się nie może?!-krzyczała mama
Tata wskazał palcem na mnie, a wtedy mama przybrała odrobinę mniej groźny wyraz twarzy, ale za to zrobiła tą dziwną minę której nienawidzę.
-Boże co ci się stało?!-mama wydawała się tak samo zaskoczona jak tata
-Zadałem jej to samo pytanie-powiedział z gniewem tata
-Bo ja no ten ściągałam książkę z półki a na niej stało pudełko farb i ono ten...-kłamałam
-Idź się umyć-nakazał tata
Ucieszona w głębi, że udało mi się wybrnąć bez szwanku pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się zeszłam do kuchni gdzie mama przygotowała mi już śniadanie. Chrupiące tosty smakowały znakomicie, gdy już je zjadłam spakowałam do torby drugie śniadanie, ubrałam kurtkę, oraz buty i wyszłam. Moja szkoła była ledwo pięć minut drogi od domu, był to wysoki żółty budynek, za którym wzniesione było dość duże boisko do piłki nożnej i mniejsze do kosza. Szczerze nie lubiłam chodzić do szkoły nie dla tego, że nie lubiłam się uczyć, ale dla tego, że nikt mnie tam nie lubił nawet nauczyciele. Idąc powoli doszłam do szkoły, w bramie od razu zauważyłam Ethana i Victora, dwóch szkolnych ''terrorystów'', którzy uwzięli się właśnie na mnie.
-Ej! Blackberry!-zawołał Ethan
-Jak tam było przez długi weekend?-powiedział Victor
-Elfy cię nie zjadły?-dopowiedział Ethan
Gdy oboje zachodzili się ze śmiechu nagle obok głowy przeleciała śnieżka i trafiła prosto w twarz Victora, ten sam los spotkał jego kolegę. Gdy się odwróciłam zauważyłam Jacka przygotowującego się do kolejnego rzutu, uśmiechną się do mnie i rzucił raz jeszcze. Victor i Ethan otarli twarze ze śniegu i wykrzykując coś o wiedźmie i czarnej magii wbiegli do szkoły, kiedy obróciłam się aby podziękować Jackowi tego już nie było.
Weszłam do klasy równo z dzwonkiem i zajmując swoje miejsce jeszcze raz spojrzałam na Ethana, oraz później na Victora, lecz ci zdawali się unikać mojego wzroku. Niedługo po tym jak zdążyłam wyłożyć książki na ławkę weszła pani MacCartney. MacCartney była kobietą wysoką i potężnie zbudowaną, a jej głęboko osadzone, ciemne oczy wydawały się patrzeć w ludzką duszę. Patrząc na jej budowę ciała można było porównać ją do Hagrida, lecz gdy miało się z nią bliższy kontakt (co mi zdarzało się dość często) wtedy w twoich oczach z wielkiego, miłego Hagrida zamieniała się w rządnego krwi i nieszczęścia Voldemorta.
-Dzisiejszy temat brzmi: Świat elfów i chochlików - literatura fantastyczna-odrzekła od niechcenia nauczycielka
Z moich obserwacji wynikło, że byłam jedyną osobą którą treść tego tematu lekko ucieszyła, choć i tak wiedziałam, iż MacCartney spaprze sens dzisiejszej lekcji.
-Ktoś wie coś o tego typu literaturze?-zapytała świdrując klasę wzrokiem
Podniosłam rękę i kiedy nauczycielka udzieliła mi pozwolenia rozpoczęłam monolog, którego i tak nikt nie słuchał.
-Fantasy to gatunek literacki używający magicznych
i innych nadprzyrodzonych form, motywów, jako pierwszorzędnego
składnika fabuły, myśli przewodniej, czasu, miejsca akcji, postaci i
okoliczności zdarzeń. Fantasy jest na ogół odróżniane od science fiction oraz od horroru, przy założeniu, że względnie nie wchodzi w tematykę naukową lub tematykę grozy. Jednak gatunki te w znacznym stopniu przenikają się. Wszystkie trzy mieszczą się w pojęciu fantastyki
. W kulturze popularnej gatunek fantasy zdominowany jest przez odmianę mediewistyczną, zwłaszcza od czasu ogólnoświatowego sukcesu utworu
Władca Pierścieni i innych związanych z tematyką Śródziemia dzieł J.R.R. Tolkiena.
W szerszym znaczeniu, fantasy obejmuje prace wielu pisarzy, artystów,
filmowców, muzyków, począwszy od starożytnych mitów i legend, aż po
wiele ostatnich tytułów, znanych obecnie szerokiej publiczności.-wyrecytowałam
-Podziwiam twą wiedzę w temacie fantasy, a teraz przejdźmy do lekcji-nakazała
Usiadłam na krześle lekko zawiedziona, że nic za to nie dostanę. Pozostałe lekcje mijały dość szybko i nudno, wkrótce ani się obejrzałam byłam w drodze do domu.
Szłam powoli nie śpiesząc się, tuż koło mojego domu zauważyłam gromadę dzieciaków z sąsiedztwa rzucających się śnieżkami z Jackiem. Uśmiechając się zakręciłam do swojej bramki, otworzyłam ją i poprzez ogród weszłam do domu. Było ciemno, gdy próbowałam zaświecić światło drzwi się zatrzasnęły, spróbowałam je otworzyć-bezskutecznie. Po około dwóch minutach z cienia zaczęła wydobywać się wysoka postać.
-No, no, no, nie ma światła co za klops!-odezwała się
-Kim jesteś?! I czego chcesz ode mnie?!-zapytałam wpatrując się w postać
-Taka mądra, a nie wie? Nie wiesz kim JA jestem?!-odpowiedziała szyderczo
Zastanawiałam się przez chwilę, bałam się, strasznie się bałam i wtedy zrozumiałam.
-Mrok!-krzyknęłam
Wtedy postać podeszła do mnie bliżej, a ja bałam się jeszcze bardziej. Wiedziałam, że czerpie radość z mego strachu i wmawiałam sobie: ''To tylko zły sen, to tylko zły sen!'', ale to i tak nic nie dawało. Mrok złapał mnie za ramię. Przeniosłam się w zimne pełne śniegu miejsce w oddali widać było płonący budynek, wokół którego latały czarne konie. Była to kwatera główna Strażników, chciałam podejść bliżej, lecz o coś się potknęłam. Spojrzałam w dół i zobaczyłam laskę, laskę Jacka, przyklękłam przy niej i po chwili zaniosłam się płaczem wtedy wszystko wokół znikło i znów byłam w ciemnej kuchni.
-A więc tego boisz się najbardziej? Utraty wszystkiego w co wierzyłaś?-powiedział z uśmiechem
Mrok szyderczo patrzył się na mnie-zapłakaną, siedzącą na podłodze.
-A więc zobaczymy czy to w co wierzysz przyjdzie ci z pomocą!-wykrzyknął chwytając mnie za plecak
Wyciągną mnie z domu i zawlókł do dziury w lesie, po czym wrzucił mnie tam. Lądowanie nie należało do momentów przyjemnych, lecz z powodu szoku i bólu nie mogłam przeciwstawić się Mrokowi by wrzucił mnie tutaj. Wkrótce Czarny Pan stał obok mnie i szeroko się uśmiechał.
-Oni jeszcze ci pokarzą, zoba...
Nie dokończyłam mówić ponieważ w tym momencie straciłam przytomność. Ocknęłam się w ogromnej klatce wiszącej wysoko nad ziemią. Głowa bolała mnie strasznie, a jakby tego było mało chyba skręciłam sobie kostkę. Mrok stał poniżej licząc światełka na wielkim globusie.
-O proszę nasza Śpiąca Królewna się obudziła!-zadrwił
-Odczep się!-odwarknęłam
-Siedzisz tu już dwa dni, a oni nic!-krzykną zdenerwowany
-Przyjdą zobaczysz!-odkrzyknęłam odwracając się
Wiedziałam, że przyjdą, a przynajmniej Jack.
Noooooooooooooo nareszcie jakiś dłuższy rozdział jestem bardzo ciekawa co będzie dalej czekam na next!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDłuższy i dużo się działo.NAprawdę fajnie napisałaś ten rozdział :)Oby Jack przyszedł ^-^
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane bardzo dużo się działo ten jest najlepszy który na razie napisałaś -_-
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńPamiętasz ;)
Rozdzial jest swietny. Czekam z niecierpliwością na ciag dalszy.
OdpowiedzUsuńKiedy next ? ;))
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać do niedzieli, ewentualnie w poniedziałek ;):):D:P
UsuńSuper dzięki ^^;*
Usuń