Translate

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Och Leercy, co ty zrobiłaś!

Chciałam was wszystkich przeprosić za dłuższą nieobecność. Niestety kary się zdarzają (niestety przez wielkie N). Kolejny rozdzialik pojawi się niedługo i mam nadzieję, że się wam spodoba :)

I tu Jack na pocieszenie:
 W obu wersjach jest słodki <3

czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 7

Mamy już siódmy rozdzialik, ale ten czas leci nie? Postanowiłam, że dzisiejszy post będzie dedykowany wszystkim którzy mają lub chcą założyć bloga. Niech ta dedykacja doda wam otuchy i odwagi aby tworzyć to do czego jesteście stworzeni.

UWAGA!!!

W środę (24 kwietnia) przenoszę blog na nowy adres: 

story-after-story.blogspot.com 

Mam dla was jedno pytanie: dlaczego mój drugi blog się usunął? Nie mam go w liście blogów ani nie mogę na niego wejść! Pomocy pliss!
A tak z innej beczki miłego czytu, czytu!

  Szłam wąskim korytarzem szukając kogokolwiek ocalałego z napadu koszmarów. Nagle potknęłam się o coś, była to książka pod tytułem ''Vita Umana'' jeden z prezentów, który ocalał z rabunku. ''Vita'' było tym słowem, które słyszałam gdy Manny oświadczył, że we mnie też jest jakaś moc. Nie wiedziałam dlaczego wcześniej na to nie wpadłam!
''Vita to po włosku życie, życie to wiosna! Nie wierzę mam w sobie moc przeciwną do mocy Jacka! Powinnam jeszcze raz przemyśleć czy o tym mu powiedzieć czy też nie. Powinnam, powinnam mu powiedzieć, ale jeszcze nie teraz.''-pomyślałam
Wtedy usłyszałam ciche podzwanianie, szybko pobiegłam do miejsca, z którego dochodziło. Zobaczyłam małego elfa wychodzącego z pomarańczowej torby, ubrany był w czerwoną czapkę -tak jak wszystkie elfy- i błękitne skarpetki oraz rękawiczki. Pomogłam mu się wygramolić i z ciekawości spojrzałam na adres torebki, ku mojemu zdziwieniu był to mój adres czyli prezent był dla mnie. Pamiętam, że na na liście poprosiłam o coś co upodobniło by mnie do każdego strażnika. Zajrzałam do torebki, na dnie leżała ciemno zielona bluza z kapturem, naszyjnik z piórkami i buteleczką z piaskiem, podręczne farby i mały sztylecik. Pośpiesznie ubrałam wszystko na siebie i schowałam farby do kieszeni, a sztylecik za pasek od spodni i postanowiłam poszukać Jacka.
-Jack!-krzyknęłam
Nie usłyszałam odpowiedzi, więc musiałam poszukać go ''manualnie''. Postanowiłam zacząć od miejsca gdzie jego pobyt zdawał się najbardziej prawdopodobny czyli kuchni, a ściślej mówiąc magazynu. Wjechałam windą na balkon i weszłam do kominka, natychmiast znalazłam się w kuchni. Było tak jak przeczuwałam, drzwi magazynu były otwarte, a Jack upychał ciastka do luk za kafelkami, które prawdopodobnie sam zrobił.
-Uhm!-odchrząknęłam
Chłopak odwrócił się gwałtownie patrząc na mnie z przestrachem.
-No wiesz ja tylko ten yyy...-tłumaczył się
-Ty no ten no yyy... Powinieneś teraz przeszukiwać bazę!-zdenerwowałam się
Jack wstał i popatrzył się na mnie ze zdziwieniem.
-Ukradłaś mój image!-powiedział po chwili
Westchnęłam, myślałam, że zaraz wyjdę z siebie.
-Po co chowasz te ciasteczka-powiedziałam powoli, z zamkniętymi oczami
Jack nic nie mówił przez dłuższą chwilę. Tak sobie myślałam, że mimo, że chłopak ma ponad trzysta lat ma serce dzieciaka.
-Chodź-nakazałam ruszając w stronę kominka
  Prowadziłam Jacka przez zrujnowaną fabrykę Northa, wkrótce dotarliśmy do łuku prowadzącego do ''garażu''.
-O nie! Nie myśl o tym!-krzyczał Jack
Odwróciłam głowę w jego stronę i uśmiechnęłam się.
-O tak! Właśnie o tym myślę!-powiedziałam przeciągając wyrazy
Podeszłam do zamkniętych drzwi ściągając z włosów wsuwkę. Włożyłam ją w dziurkę przeznaczoną na klucz, przekręciłam parę razy i zamek puścił. Złapałam za klamkę i pociągnęłam drzwi, gdy tylko to zrobiłam wybiegły renifery, a za nimi wyjechały sanie. Gdy siadłam na miejsce Northa, poczułam się kimś ważnym, takim niby Strażnikiem.
-Umiesz tym sterować?-zapytał Jack wsiadając do sań
-Umiem prowadzić dorożkę, powóz i zabytkowy wóz strażacki czemu nie spróbować z saniami?-odpowiedziałam z uśmiechem
Chłopak zdawał się być zdziwiony moją odpowiedzią. Zgarnęłam wszystkie wodze do rąk i wystartowaliśmy, renifery były bardzo szybkie i na początku trudno było mi nad nimi zapanować. Moment wzlotu był dla mnie najlepszy, start samolotu to przy nim pikuś! Dla kogoś kto oglądał by to z boku wyglądało by to jak trzepany dywan lub jakaś fala. Lecieliśmy powoli poprzez Norwegię, Islandię, Danię, Kanadę prosto do Burgess. Gdy dolecieliśmy do dziury w lesie, wylądowaliśmy i wysiedliśmy uwiązałam renifery do drzewa, po czym podeszłam do Jacka.
-Wiesz co Jack? Chyba powinnam ci o czymś powiedzieć, bo wiesz ja...
Przerwał mi huk dobiegający z dna dziury, Jack spojrzał na mnie dając mi do zrozumienia, że nie mamy czasu. Chłopak wskoczył do otworu ja za nim zjeżdżając po ścianie za pomocą sztyletu, dotarliśmy do tego samego miejsca, w którym byłam wcześniej więziona. Klatki były zapełnione wróżkami, elfami, yeti i jajkami, a poniżej w takim a la lochu uwięzieni byli Strażnicy. Na środku stała mini wersja sfery snów, a obok niej  paliło się ognisko do którego dziwne stwory wrzucały zęby i prezenty dla dzieci. Byłam zdruzgotana tym co zobaczyłam, spojrzałam pytająco na Jacka, lecz on patrzył na coś na co ja wcześniej nie zwróciłam uwagi. Obok strażników stała gromadka ośmiu dzieciaków, przypuszczałam, że chłopak je zna dlatego tak się zaniepokoił. Jeden chłopiec nagle się ożywił, zawołał inne dzieci i wskazywał na Jacka, chłopak próbował dać im do zrozumienia, że muszą zachowywać się jakby go tu nie było, lecz na marne. Jeden dziwny stwór zauważył poruszenie dzieci i przywołał dziwnym pomrukiem Mroka, który dotąd przyglądał się z skupieniem swojej swerze snów. Czarny Pan podszedł do chłopca przywołując jednego stwora, stwór podniósł dzieciaka w górę, a Mrok groził chłopcu. Tego było dla Jacka za wiele, chłopak wyszedł z ukrycia i jednym ruchem zamroził stwora, Mrok wydał się zdziwiony gdy jego zamrożony pomocnik upadł z hukiem na ziemię.
  Jack podążał ku swojemu wrogowi twardo i zdecydowanie, widziałam jak Czarny Pan woła swoje koszmary on także był zdecydowany. Koszmary zaatakowały Jacka szybciej niż zdążyłam sobie to uświadomić, widziałam jak Mrok przygotowywał się do zadania chłopakowi ostatniego ciosu. Musiałam mu pomóc, wpadłam tylko na jeden pomysł, przykucnęłam i położyłam ręce do wilgotnej posadzki.
''Musi się udać, musi!''-powtarzałam sobie w duchu
Wtedy od moich rąk wystrzelił zielony pas, pędził prosto w kierunku koszmarów, gdy dotarł do któregoś łapał go, powalał na ziemię i unicestwiał. Po chwili nie było już ani jednego rumaka, wszyscy łącznie z Mrokiem spojrzeli w moim kierunku, poczułam się dość dziwnie. Czarny Pan zniknął tak szybko jak zaatakował, wtedy usłyszałam jak jeden dzieciak mówi coś do Jacka.
-Skąd to się wzięło?-zapytał
W tym momencie nie czułam się już dziwnie tylko okropnie. Ten chłopak mnie nie widział! Nie widział mnie! Bez namysłu pobiegłam do widocznego w oddali tunelu, w oczach miałam łzy, nie mogłam tego zaakceptować. Straciłam w tym momencie wszystko co było dla mnie ważne, skoro ten jeden chłopiec mnie nie widział rodzice i reszta rodziny także. Siedziałam w ciemnym korytarzu tuląc się do swoich kolan, po chwili usłyszałam głos Jacka wołał mnie, ale ja nie odpowiadałam. ''Nie ma róży bez kolców''-mawiała moja mama, pamiętam dokładnie kiedy ostatnio to powiedziała, miałam wtedy osiem lat i razem z rodzicami polecieliśmy do Los Angeles. Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy była wytwórnia Muppetów, rodzice kupili mi tam zegarek. Piękny, pozłacany zegarek, na którego tarczy wygrawerowane było słowo ''Muppety''  był piękny. Kiedy wróciliśmy do miasta i pierwszy raz poszłam w nim do szkoły wszyscy mnie wyśmiali, kiedy wróciłam do domu mama pocieszała mnie właśnie tym przysłowiem. Po krótkim czasie zobaczyłam Jacka w oddali, chłopak szybko do mnie podbiegł, usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem.
-Wszystko się jakoś ułoży zobaczysz-szepnął
Odwróciłam głowę w jego stronę nie wiedziałam czy mu wierzyć, ale wiedziałam, że nic nie będzie tak jak dawniej.

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 6

Mamy już dziś szósty rozdział ^^ Dzisiejszy rozdział dedykuję niedocenianej Ninfi Enigma
Przy okazji jakby ktoś z was natknął się w internecie na fajny szablon proszę dajcie mi link, ok?
W dzisiejszym rozdziale jest wątek wzięty z książki więc podaję LINK do objaśnienia (po angielsku).
Miłego czytania :) :P :D ;) :{ :* >.< <.> ^^      XD

  Światło oślepiło mnie na krótki czas, gdy znowu mogłam cokolwiek zobaczyć spostrzegłam małego, krępego, łysego człowieka. Wydawało mi się, że już go gdzieś widziałam wtedy przypomniałam sobie.
''O boże to Manny, nie wierzę!''-pomyślałam
Manny wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem, lecz wkrótce postanowił zacząć rozmowę.
-Witaj nazywam się Tsar Lunar, ale znajomi i przyjaciele mówią mi po porostu Manny-przedstawił się
Nadal się nie ruszałam, próbowałam zanotować tę chwilę w swojej pamięci. Spotkałam Tsara Lunara pierwszego Strażnika, to on wybiera Strażników i jest głównym wrogiem Mroka.
-Ty chyba wiesz kim jestem?-zapytał po chwili
Pokiwałam głową dalej nic nie mówiąc.
-Chodź muszę z tobą porozmawiać-powiedział podchodząc do wielkiej ''centrali'' na balkonie
Podeszłam do Manniego, myśląc o czym ten chce mi powiedzieć.
-Widzisz te światła?-zapytał wskazując na globus
-Widzę-odpowiedziałam
-Więc każde z tych świateł to dziecko, które wierzy w Strażników-zwykłe dziecko-powiedział powoli
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.
-Widzisz ciebie tu nie ma wiesz dlaczego?-zapytał
-Nie, nie wiem-odpowiedziałam
-Dlatego, że nie jesteś zwykłą dziewczyną! Jesteś wyjątkowa!-wykrzyknął
Nie wiedziałam o co mu chodzi, byłam zdziwiona tą wiadomością. Może i wyróżniałam się znacząco od reszty dzieciaków w swoim wieku, ale w żadnym wypadku nie jestem wyjątkowa!
-Wcale nie jestem wyjątkowa!-zaprzeczyłam
-Jesteś i to bardziej niż ci się zdaje!-zapewnił Manny
Przemyślałam to dokładnie, do głowy przychodziła mi tylko jedna myśl, ale to nie mogło być to.
-To niemożliwe!-wykrzyknęłam
Tsar uśmiechnął się do mnie teraz wiedziałam, że mam rację. Popatrzyłam na niego jeszcze raz, wtedy ten przyłożył palec do mojego brzucha.
-To jest tam w środku-powiedział szeptem
  Manny rozpłynął się w powietrzu, a w mojej głowie odbijało się echem słowo ''Vita''. Wiedziałam, że muszę porozmawiać o tym z Jackiem, już miałam po niego biec gdy usłyszałam jak woła z windy.
-Ang! Ty też widziałaś ten przebłysk światła?!-wykrzyczał
Popatrzyłam jeszcze raz na księżyc, a później na Jacka.
-Eee, światło nie, nie widziałam-skłamałam
Nie wiem dlaczego wtedy go okłamałam może dlatego, że straciłam ochotę na to aby się tym z kimkolwiek dzielić? Jack zmarszczył brwi chyba wiedział, że kłamię.
-North mówi, że to może być jakieś ostrzeżenie-zmienił temat
-Przed czym?-zapytałam
-Możliwe, że przed Mrokiem albo jakimś innym łachudrą-odpowiedział
Zapadła chwila ciszy, niezręcznej ciszy.
-Szkoda, że jak gdzie kol wiek polecą nie polecę z nimi-odezwał się po chwili ze smutkiem
Wtedy wpadłam na pomysł, pobiegłam szybko do pokoju, do którego zaprowadził mnie wcześniej elf. Jack nie wiedząc o co mi chodzi pobiegł za mną, gdy oboje  znaleźliśmy się w pomieszczeniu otworzyłam okno i stanęłam na jego parapecie. Po chwili wyskoczyłam, robiłam to dla Jacka-mojego jedynego przyjaciela. Nawet w największym szaleństwie jest odrobina strachu, bałam się, że chłopak nie skoczy za mną i umrę na marne, ale to musiało się udać. Jack bez chwili namysłu skoczył za mną, gdy znalazł się na moim poziomie wyciągną do mnie rękę.
-Zwariowałaś?!-zapytał
Chwyciłam go za rękę.
-Może-odpowiedziałam z uśmiechem
Patrzyłam Jackowi w oczy modląc aby wszystko poszło według  mojego planu. Kiedy myślałam, że już się nie uda w pewnym momencie chłopak mrugnął, a gdy otworzył oczy były znów niebieskie jak dawniej.
-Jack leć!-wykrzyknęłam
-Ale ja nie mogę latać! Nie pamiętasz?!-krzyknął zdenerwowany
Wtedy wyciągnęłam rękę w stronę jego włosów i wyrwałam mu jeden.
-Naprawdę?!-zapytałam z ironią pokazując mu biały jak śnieg włos
Jack popatrzył na mnie z niedowierzaniem, gdy byliśmy już prawie przy ziemi chłopak zarzucił nie sobie na plecy i poleciał w górę.
  Wylądowaliśmy na pokrytym śniegiem pagórku, Jack odstawił mnie na ziemię (tak naprawdę to na śnieg) gdzie ja automatycznie zapadłam się na tyle głęboko, że nic nie widziałam, lecz słyszałam głos Jacka.
-To niesamowite, znów jestem sobą! Wiesz co Ang mam u ciebie dług!-krzyczał
''Ciekawe czy zauważył moją nieobecność?''-pomyślałam
Jack gadał sam do siebie przez jakieś pięć minut zanim zorientował się, że nie stoję przed nim. Gdy już mnie wyciągnął oboje stanęliśmy jak wmurowani-baza była atakowana! Czarne konie wdzierały się do środka i siały spustoszenie: kradły zabawki, elfy a nawet yetich! Zorientowaliśmy się zbyt późno i mimo, że Jack natychmiastowo pognał na pomoc Northowi wszystkie rumaki zdążyły uciec ze swym łupem. Po dłuższej chwili chłopak wrócił wyraźnie zawiedziony.
-Zabrali wszystko! Wszystko! I porwali Northa!-krzyczał
-To nie twoja wina-uspokajałam go
-Jak nie moja to czyja?!-nie dał się przekonać
Przyznam, że pod tym względem jesteśmy do siebie podobni: oboje nieustępliwi i uparci.
-Ale nic więcej nie mogłeś zrobić! Przecież nie masz laski!-byłam nieugięta
Jack westchnął.
-Masz rację-przyznał
Kiedy podchodził do mnie aby zabrać mnie do bazy coś spadło mu na głowę. Ku naszemu zdziwieniu była to laska Jacka! Chłopak podniósł ją i celując w przeszukującą śniegi pardwę wystrzelił w jej kierunku błękitny promień. Popatrzyłam na księżyc, a później na bazę, dlaczego nie pomógł Northowi? Pozwolił aby wszystko na co pracował legło w gruzach! Gdy Jack patrzył z zamyśleniem na opustoszały budynek ja podeszłam do niego.
-Chodź musimy tam iść!-powiedziałam chwytając go za rękaw bluzy
Chłopak przytaknął i oboje polecieliśmy w stronę bazy, teraz już wszystko wywróciło się do góry nogami. Ostatnio to Strażnicy ratowali mnie, a teraz ja i Jack będziemy ratować Northa. Kiedy dolecieliśmy do bazy oboje rozbiegliśmy się aby poszukać śladów po nieporwanych elfach i yetich.                           

środa, 10 kwietnia 2013

WIELKA SONDA!!!

  Mam dla was krótką wiadomość: w związku z tym iż jeden z naszych bohaterów się zmieni lub dodam nowego (to będzie niespodzianka) potrzebuję dla niego przydomka (coś takiego jak np. Jack Mróz) w temacie wiosennym lub letnim. Tutaj właśnie jest wasza rola, podaję link do sondy >LINK<, możecie głosować na podane przeze mnie przykłady lub napisać w komentarzach do tego posta własne propozycje (niekoniecznie po polsku) dodam je do sondy w ciągu ok 24 godzin.

Rozdział 6 nie pojawi się do środy następnego tygodnia!

(wtedy upływa czas głosowania)

 

Głosujcie Proszę *.*

Edit:
Postanowiłam, że już dzisiaj sonda dobiegnie końca (nie wiem po prostu taka moja zachcianka) więc wygrał przydomek Vita!
Głosy:
Caldo
0 głosów (0 %)

Primavera
0 głosów (0 %)

Fiore
3 głosy (33 %)

Vita
6 głosów (66 %)

Cloud
0 głosów (0 %)

Dziękuję za wszystkie oddane głosy!

Ps. Kisielka domyśliła się dla kogo jest ten przydomek jak ją ładnie poprosicie to wam powie ;) 

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 5

Mamy już rozdział 5 :) Dedykuję go wam wszystkim-moim czytelnikom. To wy mobilizujecie mnie do tego aby dalej pisać, dlatego dzisiejszy rozdział jest dla was :) Przy okazji zapraszam na mój drugi blog: storyofdragons.blogspot.com gdzie niedługo pojawi się pierwszy rozdział :) Miłego czytu, czytu XD

  Siedziałam zamknięta w klatce już bardzo długo, traciłam nadzieję na uwolnienie. Mrok co chwila atakował mnie dociekliwymi uwagami typu: ''A gdzie jest twój mroźny wybawca?'', ''Bądź co bądź, jest tyle dzieci na świecie, że ty się nie liczysz!''. Nie należę do osób, które łatwo podają się namowom innych, więc nic mi nie mógł wbić do głowy. Siedząc w ciemnej klatce dostawałam tylko szklankę wody i to brudnej, a mój żołądek już od dłuższego czasu był pusty. Mrok nie mógł zrobić mi krzywdy, inaczej jego plan by się nie powiódł. Wiedziałam, że chce zwabić Strażników tutaj, aby zrobić coś złego nie mogłam na to pozwolić.
-Wiesz co moja droga?-odezwał się nagle Mrok
Wysuwając głowę przez kraty popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.
-Trochę za długo czekamy na twoją odsiecz-powiedział
Wtedy wokół mnie zaczęły krążyć chmury czarnego piachu, po paru sekundach uderzyły we mnie. Przestałam cokolwiek widzieć, nie mogłam się ruszać ani mówić, mogłam tylko słuchać i myśleć. Z nasłuchiwania wywnioskowałam, iż zostałam wyniesiona z tej dziury. Wkrótce szybko i niespodziewanie poczułam podmuch zimnego powietrza, znajomy podmuch zimnego powietrza.
-Gdzie ona jest!-usłyszałam znajomy głos
-Dlaczego od razu mnie osądzasz?-odezwał się inny
-Mrok! Nie kłam! Wiesz gdzie ona jest!-wykrzyknął jeszcze inny
Niespodziewanie odzyskałam wzrok, mowę i umiejętność poruszania się. Od razu zauważyłam Jacka, który patrzył na mnie z niepokojem, ognisko rozpalone niedaleko i innych Strażników. Mrok przytrzymywał mnie jedną ręką, nie wiedziałam po co mu ognisko, ale spodziewałam się, że ma to związek z jego planem.
-No popatrz! Ja mam coś co ty chcesz, a ty masz coś co ja chcę-odezwał się szyderczo
Zębowa Wróżka spojrzała na chłopaka ze strachem w oczach, Zając chwycił bumerang, Piaskowy Ludek trzymał już w rękach swoje bicze, a North chwycił za swoje szable-wszyscy przygotowywali się do walki.
-Czego chcesz?!-zapytał rozgniewany Jack
-Pomyślmy... Twojej laski!-wykrzyknął Mrok
Przestraszyłam się, wiedziałam do czego jest zdolny Mrok, nie chciałam aby Jackowi się coś stało.
-Jack nie!-wykrzyknęłam
Czarny Pan przydusił mnie jeszcze mocniej do siebie, wyciągając rękę w stronę chłopaka Wróżka chwyciła Jacka za ramię. Po chwili ciszy Jack wyciągnął laskę w stronę Mroka, a ten pochwycił ją rzucając mnie na ziemię.
  Nikt nie wiedział co się teraz stanie, gdy się podnosiłam Mrok złamał laskę Jacka i wrzucił ją do ogniska. Chłopak upadł na kolana, a ja przestraszona szybko podbiegłam do niego tak samo jak inni. Wiedziałam, że laska była źródłem mocy Jacka i, że gdy ją utraci zniknie cała jego moc. Wszyscy patrzyliśmy na niego ze strachem i wtedy zauważyłam niewielkie brązowe plamki na końcówkach włosów Jacka, które powiększały się powoli. North przywołał sanie i razem z Zającem wnieśli do nich półprzytomnego chłopaka. Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca niespodziewanie odezwał się Jack.
-Niech Angeline też pojedzie-powiedział cicho
North skinął głową i pomógł mi wsiąść do sań, usiadłam zaraz obok Jacka. Wszyscy lecieliśmy w kłopotliwej ciszy, jeszcze zanim dolecieliśmy do bieguna włosy chłopaka stały się całkiem brązowe, a skóra mniej blada niż zwykle. Wkrótce dotarliśmy do bieguna, od razu zauważyłam duży budynek-bazę Strażników. Wlecieliśmy przez szeroki, lodowy tunel prosto do dużego pomieszczenia przypominającego garaż. North przywołał yetiego i powiedział coś do niego w dość dziwnym języku, yeti wziął Jacka na ręce i wyniósł  z ''garażu''. Dwójka innych yeti odprowadziła sanie do innego pomieszczenia, Strażnicy weszli do windy ja za nimi. Jechaliśmy powoli na pierwszym piętrze zauważyłam fabrykę zabawek, gdzie ku mojemu zdziwieniu nie pracowały elfy tylko yeti! Budowały one zabawki na wzór lodowych figur, wkrótce dojechaliśmy do balkonu wysoko nad fabryką. Prosto przed nami wisiał z sufitu wielki globus, na którym jarzyły się miliony złotych świateł. Sufit był szklany, a cały budynek rozświetlany był przez blask księżyca, który wydawał się patrzeć na nas wszystkich w szczególności na mnie. Nagle poczułam, że ktoś ciągnie mnie za nogawkę gdy spojrzałam w dół ujrzałam elfa, który wskazywał na duże dębowe drzwi parę metrów ode mnie. Prowadzona przez dumnego z wykonania zadania elfa doszłam do drzwi i powoli weszłam. Pokój był niewielki, przy ścianie stały regały z dziesiątkami ksiąg, a na środku pokoju było okno, na którego parapecie siedział Jack bardzo zamyślony.
-Jack?-zawołałam niepewnie
Sądziłam, że chłopak będzie na mnie zły za to co się stało, lecz wręcz przeciwnie bardzo ucieszył się z mojego przyjścia.
-Angeline!-wykrzyknął wstając z parapetu
Gdy mnie zobaczył mina mu zrzedła.
-Coś się stało?- zapytał
Wtedy nie wiem dlaczego podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.
-Przepraszam-szepnęłam
Jack wydawał się zaskoczony, prawdopodobnie nie spodziewał się tego. Po chwili chłopak odsunął mnie od siebie.
-No co ty, nie masz za co to moja wina-powiedział
Jego duże brązowe oczy patrzyły na mnie z powagą.
-Nieprawda! Gdybym wtedy nie dała się mu złapać!-zaprzeczałam
-A ja mogłem nie dać mu cię w ogóle porwać, przecież byłem niedaleko!-przekonywał mnie
-I co teraz będzie?-zapytałam
-Coś wymyślimy-odpowiedział
Staliśmy chwilę w ciszy, miałam czas aby wszystko sobie poukładać w głowie. Spojrzałam na Jacka, teraz wyglądał całkiem inaczej: miał brązowe oczy i włosy, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce.
-Chodź wiem gdzie chowają ciasteczka!-powiedział ciągnąc mnie za rękę w stronę drzwi
  Wyrwana z zamyślenia poszłam za nim, na balkonie nie było nikogo, ciągnięta przez Jacka gnałam ku kominkowi. Uznałam za wariactwo wejście do kominka, lecz usłuchałam go i skoczyłam w ogień. Po chwili znaleźliśmy się w ogromniej kuchni gdzie tym razem elfy wypiekały ciasteczka, chłopak pociągnął mnie w stronę sosnowych drzwi z napisem ''MAGAZYN''. Weszliśmy do ogromnego pomieszczenia zastawionego pudłami, które prawdopodobnie zawierały ogromną ilość ciastek, Jack otworzył jedno i oboje zaczeliśmy pałaszować ciastka. Wydawało mi się, że zjadłam ledwo parę ciasteczek, a opróżnione stały już dwa pudełka. Postanowiliśmy wracać, oczywiście wróciliśmy tą samą drogą poprzez kuchnię i kominek na balkon.
-Jak ci się podobało-zapytał mnie po wyjściu z kominka
-Jak dla mnie było super-odpowiedziałam z uśmiechem
Jack odwzajemnił uśmiech, wtedy usłyszałam głos Northa
-Jack pozwól na chwilę!-krzyknął
Chłopak odwrócił się w jego stronę.
-Ja muszę już chyba iść-powiedział Jack
Skinęłam głową, a chłopak pobiegł w stronę windy odwracając głowę w moją stronę. Nie wiem dlaczego, ale ciągle obwiniałam się za to co wydarzyło się tam w lesie. Poczułam, że pieką mnie oczy, wtedy spojrzałam na wielką literę G wyrytą na posadzce. Wokół niej były wyryte postacie jedną z nich był Jack, podeszłam do niej i wtedy nie wytrzymałam. Słone łzy ciekły mi po policzkach i kapały na posadzkę, gdy jedna z nich znalazła się na ''petroglifie'' pojawiło się jasne, oślepiające światło. Zmrużyłam oczy, zauważyłam tylko ciemny zarys niskiej i krępej postaci, nie wiedziałam kim ona była, lecz nie spodziewałam się by była kimś o niecnych zamiarach.      

O mnie

Moje zdjęcie
Już zaczęłaś?! A niech cię! Mam na imię Sara... Mój wiek pozostanie wam nieznany, powiem tylko, że kończę podstawówkę. (Bła, ha, ha! Męczcie się a co!) Posiadam aska(dziwnemyslimodeon)i Twittera(@Leercy) NIE MAM FACEBOKA ANI TYCH INNYCH ŚMIECI więc jeśli gdzieś zobaczycie kogoś pod moim orginal nickiem proszę przywalić mu serdecznie ode mnie c: Bym zapomniała! Naleśniki?!