Translate

poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 3

A więc mamy już 3 rozdział :) Patrząc na to, że Wielkanoc już zapasem postanowiłam aby dzisiejszy rozdział miał patrona: Zająca Wielkanocnego. Miłej poczytajki, oraz wesołego jajka, mokrego dyngusa i dobrej wyżerki XD

  Minął już tydzień odkąd ostatni raz widziałam się z Jackiem, czyżby to on o mnie zapomniał? Niemożliwe wiem, że nie mógł, ale kiedy widzieliśmy się ostatnio obiecał. Obiecał, że spotkamy się znowu jak najszybciej. Zamyślona siedziałam na parapecie okna spoglądając na topiący się śnieg, przypominałam sobie życie na Florydzie: non stop ciepło i brak śniegu. To ja namówiłam rodziców do przeprowadzki tutaj, do Burgess. W ciągłym zamyśleniu podeszłam do biurka i otworzyłam szufladę, wyjęłam z niej starą pogiętą kartkę papieru. Gdy ją rozwinęłam zobaczyłam swój rysunek z dzieciństwa, były to dwie postacie mała dziewczynka w kurtce i chłopiec z białymi włosami. Przypomniałam sobie kiedy to narysowałam, miałam wtedy osiem lat i przeczytałam już całą książkę od rodziców. Chciałam wtedy zobaczyć soje marzenie więc to narysowałam, uśmiechając się przypięłam kartkę do tablicy korkowej. wtedy właśnie weszła mama
-A ty jeszcze nie w łóżku?-zapytała z zdziwieniem
-Nie mogę zasnąć-odpowiedziałam ziewając
-Przecież widzę, że jesteś śpiąca. Czekasz na coś?
-Nie na nic nie czekam, po prostu nie chce iść spać
Gdy to mówiłam Jack stanął na moim parapecie i uśmiechną się do mnie, a ja spoglądałam raz mamę raz na niego. Sytuacja zrobiła się trudna-musiałam zbyć mamę.
-Wiesz co mamo jednak chyba się położę
-Dobrze, dobranoc
Gdy tylko usłyszałam, że mama zeszła po schodach podeszłam do okna i otworzyłam je.
-Gdzie ty byłeś tyle czasu!-zaczęłam kryczeć
-Planowałem-odparł Jack bez przejęcia moimi wrzaskami
-Co plano...
Nie zdążyłam dokończyć zdania a Jack zarzucił mnie sobie na plecy i wyleciał przez okno.
-Co ty robisz?! Co pomyślą moi rodzice jak nie zastaną mnie w łóżku?!
-Nie krzycz tak połowę miasta obudzisz! Chce po prostu ci coś pokazać
-Dobra niech ci będzie
  Wylądowaliśmy w ciemnej, szarej uliczce na środku której w asfalcie rósł kwiatek.
-Stań przy kwiatku-polecił Jack
-Po co?
-Stań po prostu! 
Kiedy oboje staliśmy przy kwiatku Jack wyrwał go i zlecieliśmy w dół. Zjeżdżaliśmy bardzo szybko szerokim, wyścielonym mchem i paprociami tunelem. Na pierwszy rzut oka widać było, że Jackowi podoba się taka alternatywa podróży, czego nie można było powiedzieć o mnie samej. Wkrótce tunel zakończył się, a my wlecieliśmy w coś kolorowego i mokrego.
-Jack! To nie jest śmieszne!-krzyknęłam oburzona
-Jest, jest! Szkoda, że siebie nie widzisz!-odpowiedział ledwo powstrzymując śmiech
Wyczołgałam się z trudem na brzeg i dopiero wtedy zauważyłam gdzie jestem. Sufit był bardzo wysoko, wszędzie rosły kwiaty i paprocie, a głazy w kształcie jaj patrzyły się na nas ze zdziwieniem.
-To nora!-wykrzyknęłam 
-Spostrzegawcza jesteś-powiedział Jack z ironią 
-Ha, ha! A co powiesz teraz?!-powiedziałam nalewając sobie do rąk różowej farby
-Tak chcesz się bawić?!-odpowiedział także nabierając do rąk farby
  Oblewaliśmy się farbą tak długo, że aż oboje wyglądaliśmy jak pisanki. Nagle stało się coś niespodziewanego za chłopakiem stanął Zając, a ja zatrzymana w dość komicznej sytuacji spoglądałam na niego z przestrachem.
-On stoi za mną prawda?-zapytał
Ja tylko powoli pokiwałam głową, a Jack obrócił się w stronę rozgniewanego Zająca.
-Co ty sobie wyobrażasz?!-zaczął krzyczeć zając
-Hej spokój ja tylko...-Jack próbował załagodzić sytuację
-Ja wiem co ty tylko! Sprowadzasz tu jakichś nieznajomych, zużywasz moje zapasy farby i przeszkadzasz mi w pracy! Ty tylko to zbyt pobłażliwe określenie, prawidłowe byłoby ty aż!-denerwował się
-No dobra może to nie był wzór dobrego zachowania ale...-chłopak dalej próbował wybrnąć
-Ale, ale nie potrzeba żadnych ale abym widział co tu robisz!!!
Kłócili się tak już z dobre pięć minut, lecz w końcu nie wytrzymałam.
-Heeej!!!
Obaj popatrzyli się na mnie ze zdziwieniem, wyglądali komicznie. Przez Jacka o mało co nie zepsułam powagi sytuacji, cały w farbie i ta mina.
-Przepraszam, że przeszkadzam w kłótni, ale nie uśmiecha mi się patrzeć jak na siebie wrzeszczycie
-Sory Ang, ale to on zaczął!
-Jak dzieci, po prostu przyjmij cios na klatę i chodźmy Jack późno już!
-No dobra, pa Zając kiedy indziej pogadamy
Jack odszedł od zająca, a ja wskoczyłam mu na plecy i razem wylecieliśmy przez tunel. Nie trwało długo i byłam już w domu. 
-To do zobaczenia-powiedział z uśmiechem Jack
-Do zobaczenia-odpowiedziałam
Gdy Jack poleciał jeszcze długo wpatrywałam się w jego oddalającą się sylwetkę myśląc jak wytłumaczę rodzicom fakt, że jestem cała wysmarowana farbą. 

3 komentarze:

  1. Fajne. Ciekawe jak się wytłumaczy że jest cała z farby. :D kiedy będzie następny rozdział? Dałabyś rade pisać trochę dłuższe rozdziały? Jak coś to mam parę pomysłów na ich przygody. :D Z królikiem oczywiście bo Wielkanoc idzie wielkimi krokami, już prawie jest. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się pisać dłużej. Obiecuję, że następny będzie dłuższy, oraz będzie w nim mniej dialogów, parę monologów i cała masa opisów sytuacji :) ;) ^^ :*

      Usuń
    2. TO wtedy będzie po prostu ekstra będzie na 100000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000+ 1

      Usuń

O mnie

Moje zdjęcie
Już zaczęłaś?! A niech cię! Mam na imię Sara... Mój wiek pozostanie wam nieznany, powiem tylko, że kończę podstawówkę. (Bła, ha, ha! Męczcie się a co!) Posiadam aska(dziwnemyslimodeon)i Twittera(@Leercy) NIE MAM FACEBOKA ANI TYCH INNYCH ŚMIECI więc jeśli gdzieś zobaczycie kogoś pod moim orginal nickiem proszę przywalić mu serdecznie ode mnie c: Bym zapomniała! Naleśniki?!